Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jilly. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jilly. Pokaż wszystkie posty

środa, 8 lipca 2015

Wakacyjna środa

          Jakieś dziwne rzeczy dzieją się na moim blogu. Bardzo rzadko na nim bywam. No nie, kłamię. Bywam codziennie, ale tylko po to, aby zobaczyć co u was słychać. Ale, aby samej coś napisać, to już niekoniecznie. Wynika to z tego, że w przez trzy tygodnie czerwca bardzo absorbowała mnie praca. Same wiecie, wycieczki, koniec roku szkolnego( zwłaszcza, że oddawałam klasę). Ponadto za bardzo nie miałam co pokazać.

         Sweterek dla małej Julki zrobiony, ale nie ma zdjęć, bo właścicielka daleko w Puławach. Sweter dla Miśki zrobiony, ale nie ma zdjęć. Miśka ciągle biega po nianiach i nie ma jak zrobić ładnych zdjęć. Poza tym to zadanie dla Marzeny, która leni się na leżaku na plaży( ja też, no ale to ona robi cudne zdjęcia, a nie ja). Mogę pokazać tylko małe zajawki Misiowego.



Ponadto wydziergałam chustę, której nie mogę pokazać.

I dziergam nieustająco Aisling Justyny Lorkowskiej. Zakochałam się w tej chuście od pierwszego spojrzenia. Kupiłam piękną szarą włóczkę u Marzeny. Bardzo chciałam mieć połączenie z różem. ponieważ miałam motek do farbowania, podczas majowego weekendu owa Marzena zapałała wielką chęcią do farbowania. Bawiła się fantastyczne czego efektem był cudowny, delikatny róż. Z ogromnym zapałem wzięłam się za dzierganie. Szło mi rewelacyjnie. Mój entuzjazm opadł, kiedy zauważyłam, że tego przepięknego różu zabraknie mi.. Marzena poratowała mnie resztką Jilly Shy, która niestety różni się od moich delikatnych pudrowych różowości.  Po zrobieniu połowy bordiury musiałam ją spruć, aby mieszać kolory. Brakuje mi do końca koło czterech powtórzeń i wcale nie jestem pewna, czy mi wystarczy. I teraz nie mam do mojej wymarzonej chusty serca. Robię ją na siłę. Zmuszam się.
Poza tym plany robótkowe mam wielkie, ale co z nich wyjdzie, to zobaczymy.
     
 To teraz wracam do sedna środy.


Książki.
Mam wakacje, więc czytam, czytam i dziergam.

1. Katarzyna Bonda "Okularnik". Kolejna część opowieści o Saszy Załuskiej, profilerce, która jednak postanawia wrócić do pracy w policji. Zanim to jednak uczyni, postanawia odwiedzić w szpitalu psychiatrycznym w Hajnówce, ojca swojej córki. Wplątuje się w szereg niebezpiecznych sytuacji, które stawiają ją pośród podejrzanych o morderstwa, które tam miały miejsce. Bonda oprócz bieżących wydarzeń, wprowadza nas w świat polsko-białoruskich zaszłości. I to jest w tej książce pasjonujące, opowiadanie o sprawach dla nas, Polaków niewygodnych, a które jednak miały miejsce.
Bardzo dobra lektura, zwłaszcza na nadchodzące wakacje.

2.Andrzej Stasiuk "Życie to jednak strata jest". To książka do delektowania się każdym słowem, zdaniem, fragmentem. Na czarno-białej okładce zdjęcie przystojnego mężczyzny o twarzy pooranej życiem. I to życie, swoje kobiety, podróże, miłość do samochodów, stosunek do polityki, religii, opisuje w wielu rozmowach przeprowadzonych przez Dorotę Wodecką. Czytanie tej książki to wielka przyjemność, zwłaszcza, że z wieloma opiniami, poglądami Stasiuka zgadzam się. 


3. Grażyna Jeromin-Gałuszka "Magnolia". Przyznam, że książki, które pisze p. Grażyna nie są moim ulubionym typem literatury. Wielu autorów i autorek pisało o wyprowadzce na głęboka prowincję, o budowie nowych domów, pensjonatów, o tworzeniu nowych relacji międzyludzkich. I tu mile się zaskoczyłam. przyjemnie czytało się o grupie ludzi skupionych wokół pensjonatu 'Magnolia" gdzieś daleko w Bieszczadach. Ich powikłane losy, pokręcone życiowo postaci oraz bardzo zaskakujący finał dały książkę na letnie, wakacyjne dni.
4. Grażyna Jeromin-Gałuszka "Długie lato w Magnolii". Kontynuacja losów bohaterów "Magnolii". tym razem do pensjonatu zjeżdża autor kryminałów Maurycy Murawski. Każdego dnia wędruje po okolicach próbując znaleźć bodziec do napisania kolejnej powieści. Wokół niego trwa życie proste, pełne barwnych opowieści, przyjaźni, miłości. Jego przyjazd doprowadzi do rozwiązania kryminalnej zagadki sprzed lat. O dziwo ta część przypadła mi bardziej do gustu i bardziej mnie wciągnęła.
4. Jerzy Pilch "Zuza albo czas oddalenia". Jest mi bardzo przykro, że o książce Pilcha mogę napisać, że moim zdaniem nie jest to książka wciągająca, zajmująca, wnosząca coś nowego. Miał to być rękopis znaleziony w bucie narciarski, opisujący miłość bardzo dojrzałego mężczyzny do prostytutki. I są to dość nużące, ciągnące się dywagacje, momentami zabawne, fragmencikami ciekawe. 
5. No i "Szczygieł", którego teraz wszyscy czytają, ale ja to dopiero zaczynam.

Robótka w tle to mój ulubiony Aisling.
Ciemno się zrobiło za oknem, zaraz lunie deszcz. Zabieram się za druty. Na razie.

niedziela, 11 stycznia 2015

Wreszcie!!!!

           Jedna z najdłuższych moich robótek(jeszcze dłuższa się właśnie kończy) została wreszcie przeze mnie zakończona. Od kiedy zobaczyłam na zdjęciach Still Light Tunic zapragnęłam ją mieć. Początkowo nie byłam pewna czy potrafię ją zrobić, potem nie miałam odpowiedniej włóczki. Kiedy już nic nie stało na przeszkodzie rozpoczęłam żmudne dzierganie na drutach 2,75 z Jilly kolor Wineberry  Dream in Color(3,8 motka).  Dobrych parę miesięcy zabrało uporanie się z poniższym dziełem. Długość dziergania wynikała z coraz to innych zamówień mojej rodziny i przyjaciół, ze zbliżających się świąt.
           Przed blokowaniem założyłam tuniko-sukienkę i trochę zadrżałam, bo była mocno opięta i trochę krótka. Marzena dobiła mnie jeszcze mówiąc, że Jilly się za bardzo nie rozciąga. Blokując naciągałam i  rozciągałam jak się tylko dało. I rozmiarowo wyszło dobrze. Kolor jest cudny! Bardzo, bardzo mi się podoba. Ponieważ włóczka jest ręcznie farbowana, to jeden motek trochę się różnił. Ale ja nie z tych, co będą mieszać motki. Zostawiłam ten różniący się na koniec i dół sukienki oraz rękawy są ciemniejsze. Ale co tam. W końcu to ręczna robota.
          Zdjęcia były robione w zeszłym tygodniu, gdy mój mąż był jedną nogą w samochodzie do Warszawy. Myślałam, że w tym tygodniu zrobi lepsze. Jednak pogoda, deszczowa i baaardzo wietrzna pokrzyżowała plany. A ja należę do niecierpliwych i nie zniosłabym kolejnego tygodnia bez pochwalenia się.
          Tak więc, oto ona: